niedziela, 30 listopada 2014

Dlaczego Hannah mówi, a Alyssa nie?

Witajcie.
Dawno już nie było żadnego wpisu z książki "Rewolucja w wychowaniu" więc w końcu się za to zabrałam Ostatnie wpisy o tym, jak ważny jest sen i jak chwalić znajdziecie TUTAJ i TUTAJ
Dzisiaj o tym, jak przyspieszyć mowę naszych pociech.

W listopadzie 2007 roku w Waszyngtonie czasopismo "Pediatrics" opublikowało raport, z którego jasno wynikało, że małe dzieci, które oglądały tak zwane "video dla najmłodszych" miały uboższe słownictwo niż te, które takich programów nie oglądały.
Dodatkowo badania wykazały, że wszystkie inne programy telewizyjne, filmy i bajki są korzystne!
Okazało się, że im więcej dziecko ogląda programów przeznaczonych właśnie dla dzieci, tym ma uboższy zasób słów. Jeżeli małe dziecko ogląda programy godzinę dziennie to zna o 6-8 słów mniej. Dzieci nie uczą się niczego ze ścieżki dźwiękowej DVD dla najmłodszych, natomiast rozwojowi mowy nie szkodzi zwykła telewizja.
Dlaczego?
Otóż programy owe wykorzystują bezosobowy głos, niezwiązany z obrazem, telewizja zaś pokazuje żywych aktorów, możemy widzieć ich twarze podczas mówienia, śledzić ruch ich warg. Dziecko zanim zrozumie znaczenie słów, uczy się, kiedy jedno słowo się kończy, a zaczyna kolejne, dlatego tak ważne jest obserwowanie twarzy.
Kiedy dziecko patrzy na abstrakcyjny kształt wydający z siebie dźwięki, brzmi to dla niego niczym bełkot.
Dodatkowo nagrany program nie wchodzi w interakcję z dzieckiem, nie reaguje na wydawane przez nie dźwięki.

Jednak jedne dzieci mówią szybciej, inne wolniej. Skąd takie różnice?
Do niemowlaka musimy DUŻO mówić, opowiadać, pokazywać przedmioty, poruszać nimi, i opisywać je. Jednak istny słowotok ze strony rodziców to też nie wszystko.
Zasadniczą rolą rodzica powinna być REAKCJA na to, co wychodzi od dziecka, i odpowiednie zachowanie.
To nieprawda, że MAŁE dzieci nic nie wnoszą do rozmowy, wnoszą bardzo wiele - mimika, ruch palców, oczu, ust, próby wydawania nieartykułowanych dźwięków.
Rodzic bardzo wiele może dziecko nauczyć, może przyspieszyć mowę dziecka po prostu             CZUŁĄ PIESZCZOTĄ W ODPOWIEDNIM MOMENCIE.

Okazuje się, że to reakcje matki na zachowanie dziecka są najważniejsze. Dzieci matek wysoko reaktywnych o 6 miesięcy wyprzedzały dzieci matek nisko reaktywnych. Pierwsze słowa wypowiadały mając 10 miesięcy, a kolejne etapy rozwoju mowy pokonywały do 14 miesiąca życia.
Badania przeprowadzono w rodzinach o bardzo zbliżonej sytuacji materialnej, i podobnym wykształceniu rodziców, różnica pojawiała się właśnie w częstotliwości reakcji na "wypowiedź" dziecka.

Bodziec - reakcja.
Mniej ważne jest, jak często inicjujesz rozmowę z dzieckiem, ważniejsze, jak reagujesz!!!
Dziecko uczy się, że dźwięki wychodzące z jego ust oddziałują na rodzica, co świadczy o tym, że wydawanie głosu jest ważne, zwraca uwagę.
Dziecko, kiedy uczy się nazw przedmiotów musi na nie patrzeć w momencie, kiedy pada nazwa owej rzeczy. Musi skojarzyć słowo z przedmiotem, inaczej nie pojmie o co rodzicowi chodzi.

Teraz kilka słów o tytułowych Hannie i Alyssie. 
Matka Hannah reagowała częściej niż matka Alyssy, mimo to Hannah mówiła niewiele, natomiast Alyssa stawała się gadułą, w wieku 2 lat potrafiła powiedzieć niemalże wszystko. Dlaczego Hannah robiła tak małe postępy, chociaż jej mama reagowała w 85 % przypadków prób powiedzenia czegoś przez córkę, podczas gdy mama Allysy reagowała tylko w 55 % ?
Okazało się, że o różnicy stanowiło to, JAK matki reagowały na działania i mowę dziecka.
REAKTYWNOŚĆ rodzica sama w sobie nie jest przyczyną przyspieszenia mowy u dziecka.
Przeprowadzono eksperymenty, w czasie których matki wraz ze swymi 9-miesięcznymi dziećmi przebywały w pokoju zabaw, po 10 minutach matka mająca w uszach słuchawki zaczyna słyszeć słowo "teraz", jest to komenda, po której ma pochylić się jeszcze bliżej dziecka, poklepać je, pogłaskać, pocałować, powtarza się to około 6 razy na minutę. Po upływie 10 minut, znowu ma bawić się z dzieckiem w swoim tempie, już bez komend badaczy.
O co chodziło? Dziecko miało przy ubraniu mikrofon, i kiedy tylko wydało jakiś dźwięk badacze nakazywali matce reakcję. W środkowych 10 minutach testu dziecko wokalizowało 55 razy, podczas, gdy na początku i końcu badania tylko 25!
Prawie wszystkie samogłoski brzmiały dźwięcznie, poprawiło się brzmienie sylab. Wypowiedzi dzieci brzmiały tak, jakby były o 5 miesięcy starsze!
To właśnie DOTYK miał taki zdumiewający wpływ na częstość i dojrzałość wydawanych przez maluchy dźwięków.

Wiemy w takim razie, co może przyspieszyć mowę naszych pociech. Naukowcy ostrzegają jednak ( Goldstein ) aby nie przesadzać, i nie popadać w zbyt wielką euforię i zapał. Dzieci potrzebują przerw, rodzice nie powinni też nadmiernie wzmacniać mniej wdzięcznych głosek, gdyż może to przynieść odwrotny efekt, i spowolni mowę dziecka. Dodatkowo bardzo ważne jest, aby rodzice dali się pokierować dziecku, to znaczy pozwolili dziecku wykazać jakąś ciekawość, zainteresowanie otoczeniem, a nie nadskakiwali z gotowymi już odpowiedziami, czasem nam się wydaje, że dziecko na coś patrzy, podczas gdy wcale tak nie jest.

Aby przyspieszyć mowę dziecka możemy:

- nazywać przedmioty poruszając nimi, dla malucha jest to doświadczenie wielozmysłowe (do 15 miesiąca życia),
- wypowiadanie tych samych słów przez różne osoby - ta różnorodność pozwala dziecku zrozumieć, że głoski są te same, ale głosy różnią się wysokością i szybkością mówienia, po 14 m. ż. dzieci nie nauczą się nowego słowa, jeśli słyszą je tylko od jednej osoby,
- do 18 miesiąca życia dzieci nie rozpoznają rzeczowników znajdujących się w środku zdania, dlatego lepiej używać czasowników "spójrz na..." - słowne ramy zdania są istotne, aby dziecko odpowiednio ustaliło kontekst sytuacyjny, kiedy słyszy "nie rób, nie idź" wie, że powinno przestać coś robić, nawet jeśli nie zna reszty słów, jest to koncepcja posługiwania się powtórzeniami dla podkreślenia zmienności,
- inną koncepcją jest zmienność gramatyczna, to znaczy, że zmieniamy słownictwo, i strukturę gramatyczną zdań, np.

"Przynieś książkę tatusiowi"
"Przynieś mu książkę"
"Daj ją"
"Dziękuję, dałaś książkę"

Dziecko uczy się, że "książka" to także "ją", inne słowo oznaczające "tatusia" to "mu" i tak dalej.

Podsumowując można dziecku pomóc, można przyspieszyć jego mowę, co pociąga za sobą również postępy w dalszym życiu, ale, jak mówią naukowcy dobry start językowy nie napędza wszystkich funkcji poznawczych. Dzieci, które wcześniej zaczęły mówić radzą sobie lepiej z wypowiadaniem się, z czytaniem, z dzieleniem wyrazów na litery, przynajmniej przez kilka pierwszych lat szkoły podstawowej. W szkole średniej różnice zwykle zanikają. Rozwój mowy jest dobrym początkiem, ale bez gwarancji. Okres niemowlęcy nie jest jedynym krytycznym okresem. Nowe umiejętności pojawiają się w każdym okresie, a rozwój słownika musi postępować stale.  O etapach w dzieciństwie pisałam TUTAJ .
Naukowcy mówią o tym, że przewaga dzieci mówiących wcześniej jest faktyczna, ale wiele dzieci ją nadrabia, i nie ma ona konsekwencji w długim okresie. 

Ważne jest, aby rodzice zdali sobie jednak sprawę, jak wiele dają swoim dzieciom. Patrząc na rozwój swoich dzieci często myślimy, że to wrodzone, "wbudowane", a jest wręcz odwrotnie. To my jesteśmy w największej mierze odpowiedzialni za rozwój naszych dzieci, czynnik genetyczny to zaledwie 25 %.

Amerykanie wyprzedzili nas w wielu dziedzinach jednak, jak się okazuje nie zawsze wyszło im to na dobre, bo u nas dzieci nie uczy się mowy włączając im programy DVD "dla najmłodszych", przynajmniej ja nie spotkałam się z takim przypadkiem. Ale ja w końcu żyję w małej miejscowości, może w dużych miastach jest taki trend?
Mam jednak nadzieję, że nie, i że badania przedstawione w "Rewolucji w wychowaniu" okażą się przydatne nie tylko dla mnie. Warto czytać takie rzeczy, warto ciągle uzupełniać swoją wiedzę.                                                                                                                                                                  
Na koniec kilka słów o moim chłopcu.
Obecnie ma 2 lata i 9 miesięcy.
Mówi pełnymi zdaniami, zadaje mnóstwo pytań, często przedziwnych.
Tworzy swoje opowieści.
Lubi rozmawiać z ludźmi, jest otwarty i komunikatywny.
Po przełamaniu "pierwszych lodów" nie ma już oporów przed rozmową.
Czasem tworzy własne słowa, albo przekręca te zastane, np. "pokój" to "kopój", a "pokaż" to "kopaż", ale pracujemy nad tym.

Jestem zadowolona z jego rozwoju.
Jestem dumna.
Ale nawet gdyby nie radził sobie tak dobrze z mową, to i tak byłabym zadowolona i dumna. Zawsze i wszędzie. Dziecko trzeba wspierać, i zachęcać, zmuszaniem i porównywaniem do innych nic nie osiągniemy. 
Ten post być może okaże się pomocny dla mam, które właśnie wkraczają ze swoimi dziećmi w etap nauki mówienia, ale nie chciałabym, aby został zrozumiany, jako próba negowanie metod innych mam, albo próba "nawracania". Każdy ma swój rozum, i każda mama intuicyjnie wie, co dla jej dziecka jest najlepsze, i co przynosi najlepsze efekty.

Pozdrawiam
MM


                                                                 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz