środa, 4 marca 2015

Prawda o przedszkolu

W ostatnim wpisie ( TUTAJ ) chwaliłam się posłaniem mojego trzylatka do przedszkola, i to w samym środku roku szkolnego. Pisałam o swoich obawach, i o tym, że ostatecznie wszystko przebiegło szybko i gładko. Choć zdarzają nam się ciężkie poranki to młody do przedszkola chętnie wyrusza, i zawsze wraca zadowolony.

Dziś chcę Wam jednak napisać kilka kilkanaście słów o tym, jakie korzyści płyną z wysłania dziecka do przedszkola, i czego NIE powinniśmy się po przedszkolu spodziewać. Rodzicom czasem wydaje się, że w momencie, kiedy poślą dziecko do rówieśników to ich problemy wychowawcze skończą się, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Bywa też, że chcą po prostu mieć "święty" spokój, dziecko w przedszkolu - kłopot z głowy, przynajmniej z ich głowy. Takie podejście jest jednak już od podstaw błędne. Wysyłamy dziecko z nabytymi już od urodzenia nawykami, przyzwyczajeniami. Nie da się ich ot tak po prostu zmienić.




Zacznijmy jednak od korzyści. Jakie ja widzę?

Dziecko przede wszystkim uczy się przebywania w grupie rówieśniczej, wchodzi w interakcje, staje się istotą społeczną. To bardzo ważne! Możemy być indywidualistami, możemy cenić sobie samotność, ale prawdziwą sztuką jest posiadać dobre, zdrowe relacje z innymi ludźmi. To podstawa naszego życia w społeczeństwie.

Drugą ważną kwestią jest spożywanie regularnych posiłków. Jest to szczególnie istotne dla mam niejadków. Dzieci uczą się poprzez naśladownictwo - dorosłych, ale i siebie wzajemnie. W domu  z jedzeniem zawsze był problem, natomiast w przedszkolu posiłki zjada bez grymaszenia. I wraca najedzony, zadowolony. To pokazuje jak wielkie ma znaczenie wspólny stół, przy którym zasiada grupka osób.

Leżakowanie. Z tym też bywało różnie. A jak wiadomo sen dziecku jest potrzebny. W przedszkolu po obiedzie maluchy kładą się spać. I mój maluch też. Pokima godzinkę, i ma nowy zapas energii na resztę dnia. Nie kaprysi, nie jęczy; bawi się, korzysta z dnia. A i w domu dobrze sypia, lepiej niż wcześniej. To kolejna kwestia, gdzie wiele się poprawiło.

Na koniec codzienna, grupowa praca. Choć sama pracuję z synem dużo w domu, i wykonujemy wiele plastycznych prac, to jednak matka nie może równać się z rówieśnikami. W grupie siła, i to właśnie tam powstają najlepsze pomysły. Dzieci same przed sobą chwalą się swoimi umiejętnościami, chcą je rozwijać, motywują się wzajemnie. Są ciekawe zdrową ciekawością. Świetnie radzą sobie z nowymi wyzwaniami. Integrują się. 

To te najważniejsze zalety przedszkola, pomijam fakt, że dzięki posłaniu syna do przedszkola sama mogłam pójść do pracy. Korzyści, które płyną z tej sytuacji dla mnie to temat na oddzielny wpis :)

Przyszedł czas, żeby wspomnieć czego przedszkole za nas nie "załatwi". 

Mianowicie PRZEDSZKOLE NIE ZAŁATWI ZA NAS NICZEGO.

Nie wychowa naszych dzieci, nie zmieni ich natury, nie nauczy ich prawidłowych nawyków, może je utrwalać, rozwijać, ale to MY w domu jesteśmy przede wszystkim odpowiedzialni za nasze dzieci.

Sprowadziliśmy je na świat, wychowajmy je więc dla świata.

Są dzieci, które przychodzą do przedszkola i nie wiedzą, jak używać nożyczek, kleju, nie potrafią malować farbami. Dla nich tak oczywiste przedmioty są nowością. Nie znają baśni, wierszy, i nie potrafią ich słuchać. Nie widzą w tym sensu. 
Nie powinno tak być. To smutne, że tak ważne kwestie zostają zaniedbane. Jak już wiele razy wspominałam pierwsze lata życia kształtują całą naszą przyszłość. Nie lekceważmy tego faktu. Oprócz nauczenia dziecka samodzielnego jedzenia, korzystania z toalety, ubierania się, itp. nie zapominajmy, że maluchy potrzebują nas też w innych sferach swojego życia. Samorozwój zaczyna się od urodzenia, i możemy go niesamowicie stymulować, wystarczy chcieć, wystarczy poświęcić dziecku trochę czasu każdego dnia. Nie sadzać przed komputerem czy telewizją, ale usiąść i poczytać, porozmawiać, pouczyć się. W przedszkolu poza naszym dzieckiem jest też cała grupa, nauczyciele nie mogą skupiać się tylko na tym jednym - naszym. Nie każdy maluch otrzymuje tyle uwagi ile potrzebuje. Prawda jest taka, że najwięcej czasu poświęca się dzieciom niegrzecznym, niezdyscyplinowanym. 

Ważna jest współpraca pomiędzy rodzicami, a nauczycielami. Nie obrażajmy się, nie unośmy dumą, kiedy słyszymy skargi, tylko działajmy, aby sytuację poprawić/naprawić. 
Każde dziecko posiada wrodzony potencjał, i przy naszej pomocy może rozwijać swoje umiejętności. Wystarczy, że stworzymy ku temu odpowiednie warunki, i zapewnimy odpowiednią opiekę. Jestem o tym przekonana, i chciałabym przekonać o tym wszystkie matki-niedowiarki. 

Tymczasem żegnam Was, i pozdrawiam. Trzymajcie się ciepło, bo w marcu, jak w garncu. Każde dziecko już wie, co to znaczy :)

MM





PS: Po więcej propozycji zaglądajcie na nasz FB.


  


  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz