Długo na nią czekaliśmy, i nie zawiodła, w końcu nadeszła.
Zima. Śnieg i mróz - to lubię.
Bałwana jeszcze nie ulepimy bo śniegu jednak jest za mało, i źle się lepi, ale doczekamy się jeszcze na większe opady. Z mojego dzieciństwa pamiętam nieco inne zimy. Śnieg padał w ogromnych ilościach, na drogach mieliśmy tunele, a na podwórku zaspy sięgające ogrodzenia. Na sanki chodziło się kilka razy dziennie, póki się nie ściemniło. Budowało się igloo, rzucało śnieżkami, wyjście z domu zawsze oznaczało powrót w mokrych ubraniach. I pięknie było, dobrze wspominam te mroźne, i tak już odległe dni. Teraz wszystko się pozmieniało, zimy nie są już tak zimne, i tak białe, a może to ja ich już tak nie widzę, może straciłam zdolność widzenia świata z dziecięcej perspektywy?
Przezwyciężamy swoje słabości, i cieszymy się zimową porą.
Pozdrawiam
MM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz